Free zine
+ archiwum wiadomościiDakar
Od pierwszego stycznia tego roku pracuję nad realizacją jednego ze swoich największych marzeń. Przejechania Dakaru.
Jako bardzo, bardzo młody człowiek miałem na ścianie w pokoju taki plakat z katalogu firmy Yamaha. To były czasy zbierania katalogów motoryzacyjnych, puszek po coli i paczek po fajkach, a właściwe produkty były tylko w sferze marzeń.
Plakat Yamahy to była taka lista wszystkich typów ich motocykli, jakie wtedy produkowali. Ścigacze, turystyki, jakieś crossy i motocykle popularne. Podobał mi się tylko jeden. Tenere.
Dopiero wiele lat później dotarło do mnie co to takiego jest wogóle to Tenere, po co był ten motocykl i o co chodzi z Dakarem.
Dzisiaj, w mojej ocenie rajd Dakar już nie jest rajdem przygodowym jakim był pierwotnie. Nie specjalnie przypomina rajd jakim był w czasach kiedy Thierry Sabine, pomysłodawca, jeszcze żył.
Dzisiaj Dakar jest ogromnym przedsięwzięciem biznesowym i niech takim sobie pozostanie. Jest wypadkową polityki, zagrywki ówczesnego prezydenta FISA, dzięki któremu odziedziczył koncepcję bezmyślnie rozpędzonych aut grupy B oraz koncernów, które mogą tu realizować swoje wyimaginowane produkty. Jest świetnym przykładem marketingowej ściemy, jest PRODUKTEM firmy ASO, takiego potentata od imprez sportowych.
Nie mam wolnego zyliona dolarów, nie mam absurdalnie bogatego sponsora, nic mi z nieba nie spadło. Mam starą Hondę, sprzedałem parę gadżetów, biegam w butach które nabyłem jakieś 7 lat temu i przyświeca mi hasło przygoda.
Postanowiłem więc, że jeśli chcę spełnić swoje marzenie to muszę je delikatnie zweryfikować.
Dodatkowo wielką przeszkodą jest fakt, że ASO (producent Dakaru) wyniósł się z nim do Ameryki Południowej.
Zatem, żeby spełnić marzenie i przejechać afrykański Dakar, a dokładnie Paryż-Dakar muszę pojechać tam sobie sam i samemu sobie go zorganizować.
Interesuje mnie rajd w starym stylu, gdzie startowali pasjonaci a nie biznesmeni i showmani. Bez sztabu masażystów, mechaników, setek tirów części i miliona zapasowych opon, kamperów i tego całego dziwnego tworu jaki jest dzisiaj.
Kręci mnie taka sytuacja, taka historia motoryzacji i taka odległa dzisiaj galaktyka jak lata 80-te.
Tu jakiś na szybko znaleziony materiał z początków Dakaru.
Jeden przyjaciel pomógł mi przygotować motorsa, drugi wyciska ze mnie siódme poty na treningach, jeszcze inni pomogli swoją gościną, żebym mógł trenować jazdę w terenie. Kilku przyjaciół i Maks mocno wspierają duchowo, inni trzymają kciuki, a jeszcze inni nie.
Już za dwa tygodnie, 20 grudnia chcę wystartować z Paryża, aby po 14 dniach rycia w piachu jakimś cudem dojechać do Dakaru. Nie interesuje mnie wycieczka tylko rycie trasy rajdu w tempie najwyższym z jakim sobie poradzę. Czasu jest mało bo 4 stycznia mam samolot powrotny, a kilometrów dużo bo jakieś 8 500.
Jeżeli z jakiegos powodu, a jest ich milion, nie dojadę to i tak zapamiętam ten rok jako jeden z najmocniejszych w moim życiu. Nie wiem ile procent swojego marzenia już spełniłem przygotowując się do tej akcji ale czuję że dużo. Rok.
W nowym roku życzę wszystkim spełniania swoich marzeń.
Tomek
Zarys trasy, którą chcę przejechać. Trasa będzie kompilacją kilku edycji rajdu, głównie z ostatnich jego edycji w Afryce. Opracowałem ją teoretycznie pod kątem dostępności do paliwa. Jadę sam, nie będą na mnie czekali chłopacy z beczkami wachy. Może ja będę czekał na nich.