FREE4x4 zajmuje się organizacją zlotów, rajdów i wyjazdów turystycznych
dedykowanych głównie posiadaczom Land i Range Roverów

Japonia - szybka akcja on/off road

28-09-2016
Relacja z tygodniowego przelotu po Japonii, na Africe Twin.

 

W trójmieście powstaje nowy projekt związany z motoryzacją.

Ma to być podobno bardzo innowacyjna sytuacja… Musiałem więc skoczyć do Japonii i zbadać jak tam wygląda parę kwestii.
Zbierając się do wyjazdu poukładałem sobie cele. Interesowały mnie dodatkowo trzy rzeczy:
1. Jak komunikacyjnie funkcjonuje aglomeracja Tokio licząca coś koło 38 milionów ludzi? Czy wszystko tam stoi w turbo arcy wielkim korku?
2. Wskoczyć na dryndę i polatać w poszukiwaniu bezdroży oraz przejechać się po Tokio wzdłuż i po szerokości.
3. Posmakować zupełnie odległej nam kultury, wciągnąć sushi, wyspać się w kapsule i takie tam...

Poniższe zapiski to moje osobiste spostrzeżenia. Enjoy!

a.d.1.
Aglomeracja miejska licząca tyle luda co nasz cały zacny kraj w którym mamy nawet dość długie odcinki płatnych autostrad, a miasto z obwodnicą jest w cenie, teoretycznie nie ma prawa funkcjonować (patrząc na PL).
Skoro rano w Gdańsku jest paraliż komunikacyjny i wypada wsiąść do Szybkiej Kolei Miejskiej (zapamiętaj nazwę) aby w 30 minut dokulać się do oddalonych o kilka kilometrów gdyńskich przystanków (pod warunkiem, że kolejka się dotoczy) to jak poruszać sprawnie masą kilkunastu milionów ludzi, żeby się nie pozabijali na wkurwie, że są wiecznie spóźnieni?
Otóż da się.
Należy spełnić tylko kilkanaście milionów warunków i zbudować takie rozwiązania, które nie zsuną się jak nasypy trójmiejskiej Kolei Metropolitalnej po jednej ulewie.
 
 

Autostrada nad kanałem. Wzdłuż, nie w poprzek. Tu tylko jeden poziom, bywają dwa, trzy, a niżej tunele i rampy.
 
Tu dwa piętra do góry i na boki po jednej linii.
 
Miejska, nocna sytuacja. Taksówkowo.
 
 
Przykład 1. Weźmy pod lupę Paryż, drugą europejską aglomerację po Londku, bardzo zaawansowaną komunikacyjnie.
Czas od wyjścia z samolotu i dojazd do arcy popularnego miejsca w Paryzu np. placu Trocadero czyli pod wieżę Eiffla - 2 godziny.
Oczywiście lotnisko jest daleko, daleko za miastem.
W Tokio taki transfer do samego centrum miasta zajął mi 54 minuty i stałem z plecakiem pod drzwiami kapsułowego hotelu. Różnica jest tylko taka, że w tym czasie trzeba odbyć dwie kontrole, paszportową i celną, których w Paryżu nie ma.

Przykład 2. Obwodnica. Tokio ma kilka obwodnic i kilka poziomów obwodnic. Są rampy nad skrzyżowaniami, masa tuneli i tak rozwiązana akcja drogowa, że jeśli tylko wiemy dokąd jedziemy podróżowanie po tym molochu jest przyjemnością. Korków brak.
Jedynie trzeba skumać parę technicznych różnic jak oznaczenia, sygnalizacja inna niż europejska (ichniejsza jest dużo sprawniejsza), ruch LHD i fakt, że nawigacja np. Garmin nie rozpoznaje na którym jesteśmy aktualnie poziomie drogi :)
Im wyżej, tym drożej ale szybciej.
 
Przykład 3. Metro i kolejki. Powyższy brak korków i komfort podróżówania pojazdem po mieście można zawdzięczać tylko jednej sytuacji. Otóż każdy szanujący się obywatel korzysta z dobrodziejstw pojazdów szynowych. Tokijskie metro jest jednym z wiodących na świecie, a do tego doklejono najdłuższą i najbardziej rozbudowaną sieć kolejek naziemnych. To powoduje, że w komfortowych warunkach, mega szybko i sprawnie można znaleźć się w każdym miejscu miasta lub daleko za rogatkami. W takiej sytuacji nikt przy zdrowych zmysłach nie próbuje się od tego migać.
U nas jazda społeczniakiem jest passe. Jest tak samo toksyczna jak funkcjonowanie komunikacji miejskiej.
I mamy kółko zamknięte.
 
 
Poglądowy schemat metra. Podobny do tego z Londynu i ... Warszowic
 
 
a.d. 2.
Wypożyczenie motocykla nie jest łatwe. Dopiero od maja tego roku Polacy mogą poruszać się po Japonii (brakowało nam konwencji genewskiej w prawkach międzynarodowych). Stąd nieufni do całej akcji pracownicy wypożyczalni są bardzo oporni.
Największą barierą jest jednak język. Podstawowym warunkiem jest znajomość japońskiego lub jazda z kimś kto go zna.
Znalezienie punktu gdzie ktoś mówi po angielsku i chce pożyczyć moto polakowi nie jest proste, a tam gdzie się to uda czeka na nas pierdopęd 125 ccm, a nie enduro jakie mi się zamarzyło.
Użyłem jednak kilku patentów, zgwałciłem typa swoimi filmikami na YouTubie i w efekcie po dwóch godzinach przyjechała na ciężarówce nówka Africa Twin.
 
 
Polecam Rental 819. 
 
Sama jazda po Japonii też bywa zaskakująca. Drogi często opisane są po ichniejszemu. Pokazanie mapy lokalesowi to gwóźdź dla typa zupełny bo oni tylko kumają swoje programiki w smartfonach. Mapa ich poraża.
Ulice nie mają nazw. Budynki mają jakieś tajne oznaczenia liczbowe, które mają niby coś sugerować ale tak się nie dzieje. Plany sytuacyjne na mieście nie mają północy na północy. Nawigacja poza miastem jest spoko ale jazda po Tokio w poszukiwaniu adresu to już sytuacja bezkompromisowa. 
 
 
Może w prawo, może w lewo. Pomaga Garniak.
 
On-road jest świetny. Bardzo dobre drogi, wszyscy jadą przepisowo, jest bezpiecznie. Podróżując wzdłuż wybrzeża czy przecinając góry spotkają nas widoki godne. Pogoda trafiła mi się rewelka, spalone od słońca kończyny. Polecam!
 
Off-road. Praktycznie nieistnieje. Bardzo strome góry powodują, że szutrówki ciągną się tylko kilka kilometrów od głównej drogi do podnóża góry i koniec. Nawet najbardziej zapomniane ścieżki potrafią być wyasfaltowane. Jadąc nocą wokół Mt. Fuji znalazłem się na poligonie. To była szybka akcja i zaraz mnie namierzyli, wszędzie kamery, podczerwień, szlabany z monitoringiem. Jednak zabawa w szukanie off roadu to często jazda po miejscach absolutnych. Warto!
 
 
 
 
W górach kilka szutrów można wynaleźć.
 
Ale raczej jest to przygotowana droga, mimo że zapomniana.
 
 
a.d. 3.
Jiro śni o sushi. Świetny film, rewelacyjny dokument. Warto.
Po jego lekturze nabrałem apetytu, żeby posmakować oryginału w oryginalnych warunkach i oryginalnej atmosferze.
Pamiętam odległe czasy kiedy to Gazeta Wyborcza miała poniedziałkowy dodatek "praca". Tam też natknąłem się na ogłoszenie tej treści:
Renomowana sieć restauracji SUSHI w Sopocie zatrudni szefa kuchni. Nie wymagana znajomość sushi.
Dlatego myślę, że na pizzę warto skoczyć do Toskanii, na śląsk na kluski, a Sopot należy omijać chcąc zjeść prawdziwe sushi.
 
Zjedzenie sushi w lokalnej knajpce w Tokio, tempury na największym chyba targu rybnym świata Tsukiji i nocka w kapsule nie są do podrobienia za żadne dolary i żadnym marketingiem. To wszystko ma tak odległy dla naszego klimat, że daje poczucie bycia na innej planecie.
 
 
Lokalni oprawcy tuńczyków na Tsukiji.
 
 
Jedna z kilku kruszarek do lodu. Taka taśmowa produkcja, żeby świeża ryba w knajpie była świeża, a nie "prosto z kutra".
 
 
Knajpka z tempurą. Nigdy nie było tam Sanepidu, dlatego serwują tam najświeższe cuda jakie wciągałem.
 
Policzyłem dokładnie i w Tokio jest jedenaście milionów skrzyżowań ze światłami, na każde przypada 6,45 knajpy z jedzeniem, baru lub restauracji. Jest tego tryliard czy coś koło tego.
Funkcjonowanie tych miejsc też nie jest przypadkowe i każde z nich ma swoją funkcję. Są ekskluzywne na długie posiadówy przy sake, są miejsca do zjedzenia i pogadania, są knajpki gdzie każdy konsumuje solo i w ciszy.
Są też bary szybkiej obsługi gdzie na wystawie wyszukujemy michę, do automatu wrzucamy klepaka i wchodząc odbieramy ciepły, dobry posiłek. Tym oto banalnie prostym sposobem kasujemy nasze krajowe bary mleczne szybkością działania razy osiem. Bo u nas to działa odwrotnie - najpierw stoimy w kolejce, później odbieramy jedzenie, później stoimy w kolejce do kasy, jak już zapłacimy to czekamy na miejsce, a jak się zwolni to jemy zimną michę, też w ciszy.
Można zaoszczędzić dwadzieścia minut? Można.
 
 
 
Wystawka z plastikowymi potrawami i kasa gdzie klepakiem dokonujemy zakupu. 2 minuty i obiad. 
 
Kapsuła. Mega rozwiązanie na jedną, dwie noce, może nawet sześć.
Po co pokoje, metry, korytarze, koszty. Od maszynki do golenia, zwijarki mokrych parasoli, pralni, automatu z zupami po kimono do spania i saunę, a wszystko w śmiesznej cenie. Oferta hoteli kapsułowych jest zbawienna dla tysięcy podróżujących i balujących do rana japończyków. Jak ktoś ma klaustrofobię umiera.
 
 
 
 
Uwaga! Nie wszędzie jednak można wejść z tatuażami, a w sklepie zoologicznym zamiast chomików w akwariach sprzedaje się małe pieski. Bywa mocno dziwnie.
W kraju, który zrewolucjonizował motoryzację kopiując wszystko co najlepsze i poprawiając część rozwiązań, w sklepie nie ma gazet motoryzacyjnych. Jedyną dostępną jest gruba bulba pełna ogłoszeń i to w XXI wieku, w kraju gdzie kibel ma wi-fi, a bez netu ludzie robią sobie sepuku. Ktoś to jednak musi czytać....
 
 
 
Na znalezienie konkretnego auta w tej biblii potrzeba pewnie z tydzień.
 
 
Kraj momentami arcy dziwny i tak samo ciekawy.
 
Szczerze polecam :)
 
Tomek
 
 
imprezy off-road, rajdy 4x4, land rover, range rover, turystyka alternatywna, wyprawy 4x4, wyprawy off-road, land rover off-road
Szybki kontakt:
Tomek Staniszewski

Copyright [c] 2007-2017 4x4 FREE Off Road Club! All rights reserved.

Projekt i wykonanie: demeco.pl