FREE4x4 zajmuje się organizacją zlotów, rajdów i wyjazdów turystycznych
dedykowanych głównie posiadaczom Land i Range Roverów

Land Rover Defender

15-12-2016
XXI wiek - o aucie, które dzisiaj trudno nim nazywać.


Wszystko zaczęło się od Serii, chyba w ‘48 roku.

A chwilę temu właśnie się skończyło (już jako Defender), po tym jak guru z LR-a ogłosili koniec produkcji tego auta w znanym wszystkim kształcie.

Ponoć ma powstać za parę lat następca ale obawiam się, że to będzie nieco inna bajka.

Czyli przeżyliśmy trochę nietypową historię jak to przepisy, trendy rynkowe i biznes potrafią zamknąć ogromny kawał historii jednym ciach!



O samej historii Serii, później Land Rovera 90 i 110 a ostatecznie Land Rovera Defendera nie będę tu skrobał bo tego wszędzie pełno.

Chciałbym się skupić na samym Defenderze bo jeszcze ich trochę zostało. Serie są już bardzo kultowe i wymagają innej opowiastki. Nie mniej każdemu kto utrzymuje Serię przy życiu, buduje takową lub trzyma w szopie, ukłony niskie czynię bo to grzechu warta sprawa. Tyle, że to już nie auto na codzień i do pracy, to już klasyk przez duże K.

W hołdzie Serii zawsze przed oczami staje mi fota z Islandii, dzięki której postanowiłem się tam znaleźć.

 




Land Rover Defender. Najbardziej dziwny nowożytny pojazd tej marki i nie tylko.

Patrząc na fakt przez ile rąk przeszła ostatnimi laty marka Land Rover to i tak cud, że utrzymywano Defendera przy życiu tak długo. Każdy nowy najemca hal w Solihull (m.in. BMW, Ford, Tata) raczej znalazł się tam dla biznesu, a nie z miłości do kopii Tarpana.

Z punktu widzenia technicznego konstrukcja Defa to w pewnym sensie pomyłka, mam na myśli XXI wiek i to co dzieje się na rynku i w samym koncernie JLR, tak zwane trędy...

Najistotniejsze kwestie techniczne pozostały w zasadzie niezmienione od czasów prahistorii motoryzacji nowożytnej czyli od lat 80-tych, a konstrukcyjnie to w końcu lata pięćdziesiąte. Trochę blach, dwa wiadra śrubek i silnik z osprzętem plus dwa zydle albo więcej oraz kilkanaście nitów.

To tak, jakby tłuc Golfa jedynkę do dzisiaj, wkładając mu tylko coraz to bardziej gorsze silniki bo przepisy... i normy...

Nie ma chyba drugiego takiego auta produkowanego w krajach rozwiniętych. To zagadka techniczno - marketingowa.

 

 

 



Nasze, mam na myśli 4Landowe pierwsze poważniejsze doświadczenia z Defenderami sięgają czasu kiedy jeszcze rzeźbiliśmy na Suchej. Czyli jakieś 9, 10 lat wstecz.

Chłopaki oczywiście robili wcześniej Serie i Defy ale moje kilka zdań tutaj będzie dotyczyło okresu, w którym na dobre połączyło mnie z Defenderami.

Wcześniej był to dużo mniej popularny wehikuł na Pomorzu (no może poza służbami - SG, wojo i MO)

 


 

W 2009 kupiłem swojego pierwszego Defa. Od handlarza w Szczecinie.

Auto było z takiego znanego kiedyś na allegro kontyngentu w Hiszpanii. Ten był jednym z pierwszych i ładniejszych ściągniętych do PL. Maszynka była z 2006 roku, ostatni Td5 z żadnym przebiegiem (miał jakieś 17 000 km czy coś). Nic mu nie dolegało.

 


 

 

Natłukłem nim dobrze ponad 100 000 w trzy lata. Auto miało jedną wadę i jedną zaletę.

Zaleta – było jedynym autem, które kiedykolwiek miałem i użytkowane w warunkach trudnych i najtrudniejszych nigdy mnie nie zawiodło. Jedyną rzeczą był przekaźnik pompy paliwa, który raz zdechł i nie pozwolił odpalić. Poza tym zawsze byłem u celu. Zjeździłem tym autem Europę, byłem w Afryce, za kołem podbiegunowym i kilkanaście razy na Ukrainie. Nawijałem nim kilometry non stop, stąd wada.

Po kilku latach zacząłem odczuwać paraliż w lewej nodze, po krótkiej wizycie u lekarza i rozmowie na temat postawy, dowiedziałem się że moje cudo techniki skutecznie krzywi mnie. To była jedyna jego wada. Fakt, wtedy spędzałem w tym aucie znakomitą większość czasu. Proste zabiegi FT pomogły.

 



 
 


Defem 110 bez Webasta i z ogrzewaniem, które nie działało już w okolicach zera, pojechaliśmy na zimową wyprawę w czasie największych mrozów w Finlandii. Wewnątrz auta w czasie jazdy było ok. minus 9 stopni.

Link do filmu

Tym Defem miałem też przyjemność skoczyć na Saharę w towarzystwie Materaca i Deresia, a zapakowani po sufit z lodówką pełną szczęścia lataliśmy po piachu rysując road booka afrykańskiego rajdu.

Link do filmu

I tym również Defem woziłem bambetle quadowców na Ukrainie podczas kilku edycji Carpatii. Zawsze miałem wrażenie, że załadowany po sufit, z kopcem kreta na dachu prowadzi się lepiej niż wszystkie jedynko, dwójki z ACE, ABS i słyszalnym radiem w kabinie.

Link do video

 


 

 

W 2013 roku nabyłem drogą kupna Defa 90 z dwulitrowym benzynowym silnikiem z Rovera. Auto pochodziło wprost od włoskich Carabinierów i miało być bazą do naszej TR-1 przygotowywanej na Ładogę Trophy.

Samochód budowaliśmy w 4Landzie przez kilka miesięcy, tak żeby pojechać nim na kołach z Gdańska do St. Petersburga, przejechać Ładogę (niestety bez ostatniego odcinka) i wrócić na kołach do domu. Zero lawet, zero wolnego.

Od czasu jak zerwało nam poduszki silnika, zaczęła się afera. Później zatarty układ paliwowy (zbyt sucha benzyna) i w końcu raz jeszcze zerwane poduszki. Nie mniej auto zrobiło to, czego wynalazki naszych braci ze wschodu, targane lawetami nie dokonały. Chwała mu za to!

Link do video z Ładogi



 

 

 

Później nadeszły chwile słabości i zmian ;) Ja przerzuciłem się na enduro, Def po Ładodze musiał odstać swoje, a wszelkie akcje off-roadowe zacząłem czynić na motorsach. Celem wtedy były przygotowania do pustynnego skoku (iDakar - video).

W międzyczasie jeździłem całą masą Defenderów i odpowiadałem na setki pytań – Def czy Dyskoteka?

Łapię się na tym, że podpowiadałem w stronę Dyskoteki 300tdi jaka dla mnie od zawsze była synonimem auta terenowego, wyprawowego i z duszą.

I nie wiem ki chu siedzi w Defenderze ale jak się tak napatrzyłem na ostatnie projekty jakie robiliśmy, najeździłem dobrze zrobionymi autami i nasłuchałem szczęśliwych właścicieli to mnie znowu wzięło :)

Zrobiliśmy z kilku niemalże umarlaków bardzo godne auta, które posłużą jeszcze długie lata. I trzeba przyznać, że odbudowa czy remont budy (a raczej kopca blach) Defendera to czysta przyjemność w porównaniu z robieniem blacharki "jedynki".

 

Zobacz nasze ostatnie projekty Defenderów w 4Landzie

 

 


 

No to jak mnie wzięło, to szybko postanowiłem co dalej. I tak, za kilkanaście tygodni chciałbym ruszyć na wycieczkę do lasu Defem jaki siedzi mi w bani.

A siedzi mi tam 90-tka, z 300 tdi i automatem. Kolorystyka już też wybrana. Żelazo w bardzo okrojonej wersji, tylko niezbędniki, w mostach ;)

 

Do dzieła!

tomek

 

Wszystkich, którzy odbudowują Defendera lub Land Rovera 90, 110 zapraszam do kontaktu.

Na ile mogę pomóc to chętnie podzielę się swoją wiedzą w temacie. Doradzę co warto, a czego nie wypada, z czym dać sobie lepiej spokój, a co jest niezbędne.

Tych, którzy myślą o zakupie Defendera gorąco namawiam do działania bo ilość i jakość się kurczy.

Przed zakupowa pomoc w temacie Defa, u mnie za free. 607 318 880. Rejonizacja nie ma znaczenia.

 
 
P.S. Zakładając, że za jakieś 15 lat nie będzie już czym jeździć (to co teraz opuszcza bramy fabryk nie dożyje)

to w zasadzie jedyne wyjście by dobrze zbudować teraz sprzęta, dbać o niego i posiadać auto TERENOWE z duszą, w całkiem już niedalekiej przyszłości. Rok 2030 tuż tuż.

imprezy off-road, rajdy 4x4, land rover, range rover, turystyka alternatywna, wyprawy 4x4, wyprawy off-road, land rover off-road
Szybki kontakt:
Tomek Staniszewski

Copyright [c] 2007-2017 4x4 FREE Off Road Club! All rights reserved.

Projekt i wykonanie: demeco.pl